piątek, 21 lutego 2014

Sobota-robota

Leże w łóżku, przeglądam posty i mobilizuje się do działania, mam plan cotygodniowego okiełznania domu, który kończy się na tym, że latam z szmatą pół soboty, a w niedziele mogła bym zacząć od nowa, ale co tradycja to tradycja. Dzisiaj jeszcze odwiedzi nas KOMINIARZ :), zatkał się komin wentylacyjny rodziców i mój mąż postanowił go wyczyścić, wdrapał się na dach z kominiarskim ekwipunkiem, a że wentylacja nie była czyszczona parę lat wiec kula okazała się za lekka postanowił więc dociążyć ją młotkiem, tak dociążył, że kula wraz z młotkiem utkwiła w kominie, postanowił wiec pójść dalej, na chwile obecną w kominie mamy kulę, młotek i IMADŁO......, z komina wysypaliśmy 6 wiader popiołu, a on nadal jest zatkany, mam nadzieje, że uda się go odetkać.
W poniedziałek byłam z młodą na balu przebierańców organizowanym przez bibliotekę, jak zwykle było bardzo fajnie. Mała oczywiście księżniczka

niedziela, 16 lutego 2014

Walentynki


Po przesileniu wiosenno-zimowym bo nie wiem co mamy aktualnie za oknem, wracam do żywych, bo przez ostatnie dni nie mogłam się obudzić. A muszę się wam pochwalić prezentem Walentynkowym, dostałam go wprawdzie tydzień wcześniej, bo pasował do balowej sukienki :)
Prezent to własnoręcznie zrobiony komplet z kulek od łożyska i chirurgicznej stali :), każde przęsło zostało wygięte własnoręcznie, za co podziwiam mojego męża, bo osobiście nie miała bym tyle cierpliwości.