Niestety już po i trzeba się zwlec do pracy. W piątek piekłam karpatkę wielką blachę, zaplanowane mieliśmy kilka wizyt, myślę sobie upiekę duzą będę miała z głowy na 3 dni, naiwna, w sobotę już jej nie było. No i co tu upiec, oglądałam ostatnio program Marthy Stewarth w którym piekła cynamonowe bułeczki, przepisu szukałam pół dnia, ale mam przepis.
Karpatka!!! Oj, kochana, nie piekłam całą wieczność........... Także teraz wiem, co zrobię w niedługim czasie....
OdpowiedzUsuńWidzisz, widać masz dobrą rączkę do karpatek, jeżeli znikła w tempie przyspieszonym! hihi! Ale i w sumie dobrze, bo to jest ciasto, które powinno się spożyć w dzień przygotowania. Potem robi się zbyt mokre...
Ja na razie odpoczywam od cynamonowych spraw... Po estońskim kringlu jeszcze czuję przesycenie. Ale niedługo 1-wszy Adwent, także coś cynamowego na pewno się jeszcze u mnie w repertuarze pojawi....
Miło jest dostawać sympatyczne prezenciki... Prezencik widać od serca, to i herbatki będą smakować... ;)))
Hmmmmm... Picie wrzątku??? Pierwsze słyszę.Jak coś to zaskutkuje, to kochana daj znak... Ja myślę coraz uporczywiej o jakimś cud-schudnięciu! Ale... Przed nami taki fantastyczny okres świąt jeszcze - także jak już to... od Nowego Roku!
oj ja jestem na wiecznej diecie i cudacze od lat, jednak neistety cudów nie ma, a cynamon uwiebiam jak tylko sie ochładza to ląduje w moich potrawach i kawie
UsuńSkoro tak szybko została zjedzona to na pewno była pyszna:))
OdpowiedzUsuńBułeczki wyglądają obłędnie:)
Musisz podzielić się przepisem na karpatkę :) jeszcze nigdy nie piekłam. Cieszę się, że puszka się przydała , niech Ci długo służy :)
OdpowiedzUsuńNie piekłaś karpatki?
UsuńNie możliwe :D
Lepiej nie próbuj, bo to nałóg :P
Ja też kocham długie weekendy! Kiedy kolejny? ;)