poniedziałek, 10 maja 2010

pisiu pisiu

 


Tatuś wybrał się dzisiaj z wujkiem na zakupy do IKEI i jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami foremki do chleba, tacki na pizze, zestawu talerzyków, sztuców i krzesełka dla Dominiki hmm, a zapomniałam jeszcze o pojemniku na klocki.
Dominice dzielnie rysuje kreski, ale najbardziej  z rysowania smakują kredki. A u nas na razie w miarę normalnie. Z nowych słów dominika potrafi powiedzieć Grześ *Jeś* i woła *Dzieci*.
Za oknem znowu pada zwariować można, nawet na spacer nie możemy się wybrać. Aktualnie poszukuje fotelika na rower i kasku. Fotelik już  wybrany gorzej z tym drugim bo głowa małej jest chyba za mała do standardów dziecka używającego kask, mam nadzieje ze w tym roku uda nam się otworzyć sezon rowerowy. Z resztą mamie przydało by się zgubić z pół tony a może i więcej, a ja już nie mam siły do tych durnych diet z czasem tez licho, wiec jem byle co byle by było z reguły za późno i za każdym razem obiecuje sobie ze coś z tym zrobię i mój zapał kończy się o 4 50 następnego dnia kiedy zwlokę się z łóżka i mam totalnie gdzieś szykowanie jedzenia potem po drodze nie mam gdzie kupić, zresztą większość normalnych ludzi nie otwiera sklepów o 5. Opcja druga to jadę do pracy z pięknym śniadaniem i z równie pięknym wracam do domu bo w pracy zapominam, a organizm przyzwyczajony po prostu się nie upomina. No to już dosyć tłumaczeń. leń ze mnie i tyle.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz