środa, 30 czerwca 2010

Chce na wakacje nawet 2 dniowe chce wyjechać chce zapomnieć odpocząć.

wtorek, 29 czerwca 2010

Rowerowo

Dzisiejsze popołudnie spędziliśmy na rowerkach i placu zabaw. Pogoda była dzisiaj piękna a Dominiczka szalała na huśtawkach i piaskownicy teraz śpi jak aniołek. Maluch złapał bakcyla rowerowego uwielbia z nami jeździć. jedyny problem  to zapinanie kasku już dwa razy ja przycięliśmy zapięciem bo oczywiście głowę musi dawać na dół no i  po pracy zmobilizować sie do przejażdżki to nie lada wyczyn  .
Dominika nauczyła sie ostatnio mówić "tu" i pokazuje paluszkiem. I na większość pytań odpowiada "nie" np. czy idziemy sie kąpać?. Nieeeeeeeeeeeeee. Mówi to tak słodko, lekko przeciągając, że o kąpiel pytam ja kilkakrotnie w ciągu dnia :)
A z nowości to moja rodzinka na dobre ruszyła z projektem  rozwalenia poukładanego życia, ale o tym później. Rewolucje to nasza specjalność.
Mamy zaplanowany już każdy kont w nowym domu. bardzo lubię zmiany i remonty. Na razie to wegetuje bo nie mogę nic ruszyć w mieszkaniu bo i poco, męczy mnie to okrutnie, ale wytrzymam jeszcze te parę miesięcy. Wyżywam sie natomiast kulinarnie.Dzisiaj pierwszy raz w tym roku kupiłam bób i jagody cena zwala na kolana 15 zł za kg jagód, bób 8zł, o reszcie nie wspomnę, uwielbiam warzywa, ale 30 zł w warzywniaku za kilka marchewek,seler, 3 cebulki, garść jagód, bób, 2 ogórki, koperek i pietruszek mnie dobija - mała siatka. Za to zapach fantastyczny. Bób ugotowałam w osolonej wodzie z koperkiem ( takie proste a takie pyszne), a do jagód dorwała sie mała zjadła cały kubeczek w 5 minut bez żadnych dodatków język do teraz ma niebieski, a miałam zrobić koktajl :). No to na tyle dzisiaj bo jutro pobudka 4 30 pozdrawiam wszystkich cieplutko choć zastanawiam się czy oprócz 4 osób o których wiem  ktoś w ogóle czyta ten blog ?

poniedziałek, 28 czerwca 2010

Zostałam wywalona

Dzisiaj dostałam wypowiedzenie wiedziałam już od dawna, ale i tak bolało. Pracuje do końca września a potem nie wiem. Po trzech latach ciężko zamknąć drzwi szczególnie że te "drzwi"sie wstawiało. Nie wiem jak tam wytrzymam do końca września jak już teraz dogorywam z braku zajęć. Na domiar złego połamał mi sie ząb i dzisiaj w ramach dobitki po cudownym poranku, popołudnie spędziłam u dentysty. Przy okazji mała przeszła swoja pierwsza kontrole uzębienia . A w domu nadal walczymy z nocnikiem. ponoć nie ma złych uczniów są tylko źli nauczyciele, wiec moje dziecko wie gdzie sie robi si, wie że trzeba ściągnąć majtki i usiąść na nocnik ale i tak sika na podłogę nauczyła sie natomiast wycierać podłogę po sobie hmmmmmmmmmmmm. Więc jak Dominika dumnie paraduje ze ścierką * czytaj  szmatką np Świeżo wyprana koszulką mamy to wiem że gdzieś jest kałuża .

sobota, 26 czerwca 2010

HiP HiP hura i nie ma zakalca

Dla niedowiarków zrobiłam zdjęcie. Może klątwa jabłkowa wreszcie odpuści...
Dzisiejszy dzień spędziliśmy u rodziców. Świętowaliśmy spóźniony dzień ojca. Znowu u mamy napchaliśmy sie ze ledwo oddychamy. Moja mama jest świetnym kucharzem, dla mnie najlepszym.:). Mama upiekła ciasto truskawkowe z kruszonką i zrobiła dwie pyszne sałatki, a do domku dostaliśmy słoik pysznego bigosu.   Dlatego mi tak idzie jak po grudzie bo gotuje dopiero od ślubu czyli prawie 5 lat. Moje początki były dość zabawne zaczynałam od książki kucharskiej dla pierwszej klasy technikum tzn.weź łyżkę, miskę pomieszaj 3 razy  itp. Z czasem pokochałam to i wreszcie wiem co to znaczy dopraw do smaku. Nie ma sie co śmiać dla chemika i początkującego kucharza to prawie nie do przejścia. Z czasem było już lepiej. A teraz uwielbiam gotować i piec, najbardziej dla przyjaciół. Staram sie tez żeby potrawy się nie powtarzały, a stół był ładnie ustrojony. Ale i tak Tomkowa pizza robi furorę i chyba jej nigdy nie przebije. Nie wiem czy to jej smak czy związana z nią tradycja. na studiach na każdej imprezie mój mąż siedział w kuchni i robił ogromna pizze lub dwie. Która wszyscy uwielbiają. Z kulinarnych tradycji zawsze rano po imprezie była ogromna jajecznica. Po latach imprezy zrobiły się bardziej kameralne ludzie sie wykruszyli zostali tylko ci najbliżsi, ale wszyscy zawsze wspominają imprezowa pizze Tomka :). Czasem nawet da sie namówić na jej zrobienie.

Dzis jabłecznik

Jabłeczniki, tarty jabłkowe to moja pięta achillesowa jeszcze nigdy mi nie wyszło ciasto z jabłkami zawsze wychodzi z zakalcem cokolwiek bym nie robiła, ale uwielbiam ten rodzaj ciast i walczę  cały czas  może dzisiaj wyjdzie.

piątek, 25 czerwca 2010

wtorek, 22 czerwca 2010

Nocnikowe męczarnie

Bilans na dziś - 5 par majtek sie moczy i jedno siku prawie trafione, natomiast podłogi w moim mieszkaniu błyszczą :)

piątek, 18 czerwca 2010

Sentymentalnie


A ja nadal kaszle wszystkie możliwe sposoby już wykorzystałam , czeka mnie chyba wizyta u lekarza ale i tak muszę poczekać do poniedziałku. Od dwóch dni siedzę w domu z maluchem i w sumie nic nie robimy mam chyba jakaś depresje. Nie umiem doczekać sie wyprowadzki , remontu i tworzenia swojego miejsca na ziemi od nowa , ogródka i tarasu itp. Ale czy nam sie to uda cały czas mamy pod górkę z tym domem sprawa spadkowa ciągnie sie niemiłosiernie jak już jest światełko to znowu klapa wiec nie możemy sprzedać mieszkań . Z pracą szkoda nawet gadać powoli sie pakuje a na nowa jakoś nie ma większych perspektyw. Musze jak najszybciej coś znaleźć, ale ja nawet nie wiem co chce robić wiec tak wiszę pomiędzy czekaniem na wypowiedzenie, bo w sumie nawet nie wiem do kiedy pracuje, a szukaniem ofert. I gdzie mam szukać pracy jak nie wiem gdzie będę mieszkać perspektywa dwugodzinnych dojazdów bez samochodu mnie dobija.Wszystko było tak pięknie zaplanowane sprzedajemy mieszkania wyprowadzamy sie na wiosnę dobudówka i remont do pracy będę dojeżdżać z tatą. Niestety człowiek myśli Pan Bóg kreśli.
Ale myślę sobie ze jak by wszytko było tak proste to życie było by niesamowicie nudne a jeżeli coś ciężko przychodzi to człowiek bardziej to ceni. A w sumie to ja jestem przyzwyczajona do takich rewolucji.
Z nudów odnowiłam koszyk który czekał już chyba z 3 miesiące na wenę.

czwartek, 17 czerwca 2010

Na urodzinki dostałam od rodziców śliczna paterę

środa, 16 czerwca 2010

Buntownik z wyboru

I znowu jesteśmy chore lub może nadal. Urlop rozpływa mi sie na chorowanie............z reszta jakie to ma teraz znaczenie i tak zostały mi góra 2 miesiące pracy.

Dominika natomiast coraz bardziej pokazuje charakter z pewnością mamusiny :). Mały uparciuch. Zaczyna sie tupanie, kładzenie się na podłogę, uciekanie i za żadne skarby nie chce dać rączki. WSZYSTKO SAMA. Efekt jest taki ze ma zdarte kolana i pół dnia stoi w koncie. Co i tak nic nie daje. Pozostaje nam tylko poczekać na kolejny etap i "cierpliwie" tłumaczyć.

poniedziałek, 14 czerwca 2010

Pourodzinowe lenistwo

Po 2 dniach imprezowania, mam wolny dzień i co oczywiście leje.  Zaplanowałyśmy sobie z Dominiczka wizytę w parku na huśtawkach i rowerek, a tu poranna burza. Na szczęście  mama wyrwała nas na zakupy . I tak zeszło nam całe przedpołudnie Teraz mała wykończona śpi a mam zabiera sie za kiszenie ogórków itp.

niedziela, 13 czerwca 2010

czwartek, 10 czerwca 2010

środa, 9 czerwca 2010

Gorąca środa

Pyszna kolacyjka
świeżo upieczone bułeczki sezamowe oczywiście przez moja drugą połówek do tego pasta z serka białego z selerem naciowym przepisu mojej mamy - ledwo oddycham, a miałam sie odchudzać i jak to zrobić jak w całym domu pachnie.
Dzisiaj Dominiczka szalała z dziadkami na placu zabaw ma nowe koleżanki szkoda tylko ze  wszytkie przynajmniej 2 lata starsze. Ale moje dziecko jest prze szczęśliwe i daje sobie radę przecież to mała mamusia  .
A mnie dopadła jakaś niechęć. Praca mnie dobija, codziennie rano muszę sie zmuszać żeby w ogóle wstać.  Motywacja jest zerowa, każdy pracuje bo trzeba po sobie posprzątać, pozamykać etc. Po 8 godzinach zawieszenia człowiek przenosi to do domu. Przynajmniej nie pada, choć mój humor jest właśnie deszczowy.. Najgorsze ze nie ma planu i w sumie sama nie wiem czego chce, ale to chyba normalne u bliźniąt.

wtorek, 8 czerwca 2010

Urodzinowo




Miły dzień. każde urodziny mogły by tak wyglądać. W pracy dostałam przepiękny bukiet polnych kwiatów i moje ulubione chabry od Agnieszki. Jeszcze raz dziękuje Trochę już biedny bo przeżył 8 godzin w pracy i wycieczek w bagażniku



Od Łukasza słodki kubek z moja ulubioną kawa. Od rodziców i córeczki dostałam margaretki przepięknie ułożone


Popołudnie spędziliśmy z najbliższymi w prawie naszych Zbrosławicach z kawą mrożona i lodami pychota


Czekam na lody 
To co tygryski lubią najbardziej 

Nie wiem jak to jest ale Dominika zawsze znajdzie sobie jakies zwierzatko do molestowania, a one nigdy nie protestują. Bali dostaje cięgi od rana, ale i przydział jedzenia jej sie zwiększył. Wiec za kilka ciastek jest wstanie wytrzymać ciągniecie za uszy, ogon itp.